Tytuł tego posta, zaczerpnięty z czeluści pamięci Matki, pamiętający głęboką podstawówkę, idealnie spełnia swoje zadanie. Ponieważ dziś o kupie będzie. Tak, tak, jeśli właśnie jecie późną kolacje lub w ogóle coś spożywacie, to wybaczcie, ale nie mogłam się powstrzymać. Osoby nie posiadające na stanie dzieci, mogą sobie ten post darować, bo ich światopogląd może się zawalić.
Mówi się, że Matki na początku swojej matczynej drogi, mają zamiast mózgu papkę czy tam kaszkę. Myślę, że możemy jednak z pełną powagą powiedzieć, że zamiast mózgu pod czachą Matki jest kupka. Kupka niemowlaka. Wystarczy wpisać to hasło w Google, a można by napisać esej. Więc jak to jest z tą kupą?
Matka rodzi dziecię swoje w bólach. W tych bólach temat kupy również się przewija... przewija, przewijać? No mówiłam, że kupa jest wszędzie. W każdym razie, Matka z tą kupą, swoją, uporać się musi. Z pomocą czyjąś lub sama, ale byle do przodu, lub do tyłu raczej...
Potem Matka przytula już swoje dziecię, do piersi własnej, karmi, tuli, całuje, paluszki liczy. I zaczyna się, wielkie oczekiwanie na kupę no.1... To bardzo ważne wydarzenie, w życiu każdego dziecka i Matki. I jest! Ona! Czarna, ciemno-zielona, tłusta, ciągnąca się... Wytarcie jej z pupki noworodka, to nie lada wyzwanie, ho ho się trzeba napocić, żeby wysprzątać tą maź. Smółka. Nowe słowo. A ważne. Dla Matki, dla Ojca, dla lekarzy. Grunt, że zrobiło, a jak zrobiło już po tej stronie brzucha to święto, bo jak po tamtej to trochę gorzej. Oby robiło po tej stronie jednak, niech się da rodzicom nacieszyć tą chwilą...
Dalej w szpitalu, rodzice są instruowani, aby zapisywać ilość kupek w ciągu dnia, a podczas wizyty lekarz zawsze pyta; a kupka była? Była, odpowiadają dumni rodzice. I już od pierwszych dni życia swego dziecka, Matka zapamiętuje, że temat kupki jest ważny. I dobrze, niech pamięta, w końcu o kupę tu chodzi. A kupa czegoś, to już dużo.
Potem dumni rodzice przywożą potomka do domu i temat kupy staje się chlebem powszednim. Bo z kupy niemowlaka można czytać jak z fusów. A czy żółta, czy zielona, czy gęsta, czy rzadka, czy z glutami czy bez. I tutaj jak u snajpera, wszystko ma znaczenie i mylisz się tylko raz. Bo zła kupa oznacza, złą Matkę, bo jak Matka udostępnia swoją pierś, swojemu dziecku to karmi go tym co zjadła, a zjadła źle skoro kupa zła. A jak potem karmi różnymi papkami, i kupka zła, to też Matka zła, bo to ona karmiła. Tak więc, Matka zagląda w tą pieluchę i czyści tą pupkę słodką, dziecięcia swego, i dochodzi do momentu, w którym rozpoznaje obiad po zawartości pampera. I osiąga poziom mistrz, master of kaka, wspina się na wyżyny kupkowej nauki. Dochodzi do tego, że już po zapachu wie, jak kupa będzie wyglądała. Ale, ale, to jest już level, na który wchodzą nieliczni, nieliczne znaczy się, bo Ojcowie kapitulują zazwyczaj przy etapie rozszerzenia diety.
Wracając do Ojców, w sumie to Matki się im nie dziwią myślę, bo jak kupa śmierdzi jak Twoja własna, a jest produkcji kogoś innego, to nie chcesz jej wąchać, ani oglądać, ani tym bardziej obcierać za cholerę. Z pomocą w tej nierównej walce, wysoko wyedukowanym już w temacie kupy rodzicom, przychodzi nocnik. Przyjaciel każdej Matki. Jak jakość życia się zmienia, gdy obcieranie pupki, przechodzi z poziomu, rozciapanego wszystkiego na wszystkich dwóch półdupkach do prawie czystej pupki i kupy w nocniku. Oh, niedościgniony ideał... Bo gdy dziecię z orientuje się, że Matka unieruchamia je na nocniku zawsze wtedy gdy robi swoje, to zaczyna szybko uciekać gdy widzi swoją rodzicielkę kierującą się w jego stronę z nocnikiem. I tak trwa ta nierówna walka...
Dochodzi do tego, że temat kupy, Matki z Ojcami poruszają przed snem, o poranku, lub po szybkim seksie. Kupa przewija się też, podczas jedzenia niedzielnego obiadu na przykład. Bo nikt nie zabroni dziecięciu kupy sadzić, między rosołem a schabowym, na głos, stękając ostentacyjnie. O kupie rozmawia się też towarzysko, nierzadko. Zwłaszcza gdy w towarzystwie są inne osoby zgłębiające właśnie temat. Może się wtedy wywiązać szeroka rozprawa, której filozof by się nie powstydził. Sprowadza się to też, do prozaicznego: a robiło kupkę? Gdy akurat odbierasz dziecię, które było pod opieką u babci. Rodzicu, od kupy nie ma ucieczki...
Ale potem ma być już tylko lepiej, powiadają, że dzieci dorastają i potem same chodzą do toalety robić kupę. I tak już im zostaje. Na prawdę! Jednak Matka to przewrotne stworzenie, i wtedy przyjdzie jej jeszcze zatęsknić, za czasami gdy wiecznie obcierała pupkę swego dziecięcia z kupy...
PS. Post jest takim małym żartem i proszę podejść do niego lekko i z dystansem. W końcu kupa nikogo nie omija.
foto photopin.com
Aż się popłakałam ze śmiechu :)) A mąż siedzący obok tylko pytał, z czego ja się tak chichram, to mu mówię, że z gówna :))
OdpowiedzUsuńNo i nie skłamałaś mężowi :)
UsuńSama czysta prawda :D
OdpowiedzUsuńekhmm czysta... :D
UsuńJakie to prawdziwe ;) M kapituluje prawie zawsze, raz nawet wyciagnal mnie z kapieli...bo kupa ;)
OdpowiedzUsuńBo Ci nasi mężowie to tylko w gadce tacy odważni ;)
UsuńHaha! U mnie to samo: żebym nawet połamana w gipsie leżała, to by było "kochanie, bo kupa..." :D
UsuńŚwietny post, ale brakuje mi jednak kilku scen z życia - kupa aż po pachy, kupa w miejscu publicznym czy wreszcie kupka, która wypadła z majtek, matka w nią wlazła i rozniosła nieświadomie po całej podłodze...Czyżbyś nie miała takich doświadczeń?:)
OdpowiedzUsuńEh Ty... Masz racje! Co do miejsc publicznych, to mój Syn bardzo lubi puszczać głośne bąki w kościele :D
UsuńCudnie napisane. Kupa ważna rzecz;)
OdpowiedzUsuńOj ważna! Dzięki :)
UsuńOjej, ale się uśmiałam! Boski post! :D Zwłaszcza z tym stękaniem między rosołkiem a schabowym... Oj, jak często moja to robi. Napina się, czerwona jak burak, szyja zanika. Buahahha! :D Kupa to rzeczywiście topowy temat w rodzicielstwie. :D
OdpowiedzUsuńMyślałam, że tylko mojemu "szyja zanika" podczas roboty ;)
Usuńwszystko kręci się wokół kupy :D
OdpowiedzUsuńKupą świat stoi :D świat niemowlaka zapewne :D
Usuń:) Do dzisiaj wspominamy, jak mój siostrzeniec robił kupę (stękając) pomiędzy jedzeniem jednej a drugiej łyżki zupy :)
OdpowiedzUsuńMusiał robić miejsce na kolejne łyżki po prostu :)
UsuńNo tak czysta prawda:))))i człowiek tęskni za tymi czasami kiedy kupa to był temat numer jeden w domu;)))
OdpowiedzUsuńBo te matki to takie własnie są, nawet za kupą potrafią tęsknić ;)
UsuńHahaha ale mnie rozbawiłaś a to taki poważny temat :D
OdpowiedzUsuńbaaardzooo poważny :)
UsuńKupa kupę kupą pogania :) I wrócił do mnie ten koszmar, kiedy po wielkich męczarniach udaje mi się uśpić na rękach swoją królewnę i słyszę nagle pfff! i już wiem, że jest kupa...Co robić? Dopiero co zasnęła?! Nigdy nie miałam serca pozwolić jej spać z tą kupą, skoro już o niej wiedziałam, ale z drugiej strony- tyle razy biłam się z myślami, bo przecież ona już śpi i nie wiadomo, kiedy znowu uda jej się zasnąć...Ot, dylematy Matki ;))
OdpowiedzUsuńPrzeżywałam ten sam dylemat, budzić czy nie budzić... Bo kupa się pojawiała zawsze zaraz po zaśnięciu ;)
UsuńPadłam:) Przypomniała mi się pierwsza noc z Młodą w domu i kupa, która wylądowała na mnie :D
OdpowiedzUsuńKupa pod ciśnieniem, o tym zapomniałam ;)
UsuńI to pod jakim ciśnieniem :)
UsuńKupa to kupa, ważna sprawa :)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak śmialiśmy się z mężem przed narodzinami Gabrysia, że my tak kup przeżywać nie bedziemy, ale życie nas zweryfikowało xD
OdpowiedzUsuńnie jeden rodzic pewnie miał takie założenie ;)
Usuńheheeheh You made my day , no :D
OdpowiedzUsuńoj te kupy, szczególnie to po pachy wróżą rodzicowi zabawę co nie miara! A z tego początkowego okresu powiem że najbardziej nie lubiłam spotkań z innymi mamami bo ja nie z tych co tylko o kupach, pieluchach prawią.
OdpowiedzUsuńZ kupą pod pachy to od razu pod prysznic lecimy ;) A to musiałaś się ładnie denerwować na takich "kupkowych" spotkaniach :)
Usuńha ha jakie to prawdziwe :)
OdpowiedzUsuńU nas akurat częściej M przebiera niż mama, ale artykuł to sama czysta prawda ,:)
OdpowiedzUsuńGorzej jak kupki parę dni nie ma. U nas mała prawie 4 dni nic nie robiła a jak już mieliśmy umawiać się do lekarza kupka się pojawiła. Ale najlepsze jest jak małej zachce się zrobić kupkę przy zmianie pampersa. Wtedy dopiero jest zabawa - przebieranie, mycie, ciuszki do prania, dziecko całe w kupce. Dziwnym trafem ona zawsze wtedy jest z siebie bardzo zadowolona. Rozmów na temat kupki chyba nie da się uniknąć bo mnie babcia pyta dzień w dzień ,, A kupka była"? :)
OdpowiedzUsuńZ tym brakiem to też nie fajnie, faktycznie, nie ujęłam tego aspektu ;)
Usuń