czwartek, 10 marca 2016

Gorsza Matka, Gorszy Ojciec


Czasem się Matce zdarzy późnym wieczorem oglądnąć telewizje. I wtedy, czasem uda się Matce trafić na coś wartościowego. Czasem nie wartościowego, a bardziej przerażającego. Jak reportaż o pewnym sierocińcu w Wietnamie (Okrutny sierociniec). Ale lepiej do tego nie wracać, bo w trakcie oglądania Matka płakała jak bóbr, pełna jeszcze ciążowych hormonów. Tym razem jednak, Matka trafiła na reportaż o miłości. Miłości niepełnosprawnej można by powiedzieć. Chociaż nie, bo miłość ta prawdziwa i w swej pełni, za to ludzie niepełnosprawni. Niepełnosprawni fizycznie.

Krótko. Była sobie dziewczyna, niewidoma, została psychologiem bo marzenie miała takie jedno. Miała i drugie - posiadać rodzinę, męża i dzieci. Poznała przypadkiem, przez internet, mężczyznę swego życia. Mężczyzna ten, mądry człowiek, ale ciężko chory niestety. Porażenie mózgowe odbierało mu zdolność płynnego poruszania się i wypowiedzi. I w tym wszystkim, w tej swojej ułomności pokochali się. Ona jego, On ją. Pokochali tak, że nam sprawnym pozostało tylko im pozazdrościć tej miłości.

Człowiek oglądając takie obrazy, doznaje pewnego swego rodzaju szoku. Ma ochotę odwrócić głowę, bo to co widzi nie jest ładne. Ładne tak, jak jest to teraz modne, w sensie lajfstajlowym. Wiecie, takie czyste, lśniące, z czarno białymi dodatkami, ona szczupła, on wysoki i przystojny, zdrowi i bogaci, szczęśliwi posiadacze dębowej podłogi. Oni nie są ładni w tym sensie. Ani nie mieszkają ładnie, lecz skromnie. Patrząc na nich, Matka ma ochotę zaśpiewać taką piosenkę... brzydka ona brzydki on... a taka ładna miłość.... I łapie się na tym, że ocenia tych ludzi przez pryzmat ich ułomności, przez to jak wyglądają. Matka zaczyna sobie zdawać sprawę, że na ulicy byłaby jednym z tych ludzi co się gapią. A Ty? Ty byś się nie gapił? Uderz się w pierś jeśli nie. A może odwróciłbyś głowę. Ze wstydu? Żeby odepchnąć od siebie te myśli co Ci napłynęły do głowy? Dwoje ludzi, Ona niewidoma, nieco krępa, On jak sparaliżowany, ułomny w swych ruchach. Idą pod rękę i się uśmiechają. On tłumaczy to co widzi, nie wyraźnie, przeciągając słowa, Ona słucha, dopytuje... Idą, zakochani są... brzydka ona brzydki on... a taka ładna miłość....

Walczą o siebie, walczą o zdrowie, On przechodzi ciężką operacje, żeby choć trochę poprawić koordynacje ruchów, dzięki niej jest w stanie zapiąć guziki u swej koszuli. Zostało jeszcze tylko jedno jej marzenie. Dziecko. 

...

...

...


Dziecko? Zdążyłeś już złożyć swoje usta do grymasu? Po co TAKIM ludziom dziecko? 

Jakim ludziom? Niepełnosprawnym? Są bardziej sprawni niż nie jeden SPRAWNY. Bo są zdolni do miłości. Do miłości, o jakiej my "normalni" możemy czasem tylko pomarzyć, bo bardziej kochamy siebie niż drugiego człowieka. Bo często kochamy tylko powierzchowność. Czy dlatego, że my jesteśmy ładni, mamy prawo do posiadania dziecka, a Oni nie? 

I Ona i On pragnęli tego dziecka, najbardziej pragnęli żeby było zdrowe. Urodziła się, mała ona, dziewczynka. I płakali wszyscy. I Płakał On, gdy podczas badań wyszło, że dziecko jest zdrowe i że widzi. Widzi ich, widzi ją - Matkę. Matka ją tylko czuje, nigdy nie zobaczy swojego dziecka, nie zobaczy kiedy się do niej uśmiecha, jak rośnie, jak się zmienia. 

A wiecie co zobaczyła Matka? Szczęśliwych rodziców i szczęśliwe dziecko. Tak, szczęśliwe. Pewnie najbardziej wygłaskane ze wszystkich dzieci. Bo my stoimy nad swoimi dziećmi w łóżeczku i patrzymy jak oddychają, Ona swoją córkę głaszcze, czuje, bo jej oczy to jej dłonie. Dziecko jest spokojne, rośnie wraz z piosenkami które śpiewa jej Matka, i łagodnością Ojca, który gdy ją karmi przestaję się trząść i jest tak delikatny, że aż się człowiek dziwi jak to możliwe.

Myślisz, że nie będą w stanie być dobrymi rodzicami? Zdaniem Matki będą cudownymi rodzicami, bo kochającymi. I nauczą swoje dziecko czegoś więcej. Nauczą, że ograniczenia fizyczne nie deprecjonują człowieczeństwa. Im dziecko nigdy nie wypadnie z kocyka, ani nie wpadnie do beczki po kapuście. Bo dziecko to ich skarb.

I tylko jednym się Matka martwi. Ludźmi. Bo dziecko kiedyś dorośnie, pójdzie do szkoły i będzie musiało się zmierzyć z okrutnością tego świata i z bezwzględnością swoich kolegów i koleżanek z klasy. Matka ma w głowie niestety czarne scenariusze. Pozostaje tylko nadzieja, że rodzice dziecku przekażą tą swoją miłość i zdolność do stawiania czoła przeciwnością losu.

A my? Co z tym wszystkim zrobimy my? Może zastanówmy się nad tym co mamy, mamy zdrowie, mamy dzieci, dygoczemy nad katarem, nie chce się nam w sobotę rano zwlec z łóżka. Tacy jacyś jesteśmy zmęczeni życiem czasem. To chyba my jesteśmy ci "brzydcy", brzydka dusza taka jakaś... Uśmiechnij się, pocałuj dziecko w czoło podczas snu, przytul się do męża, podziękuj Panu Bogu, jakiemukolwiek w którego wierzysz,  za to co masz. Bo masz wiele, bo masz zdrowie.

Brzydka ona brzydki on... a taka ładna miłość....





foto pixabay.com unsplash

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli to, co właśnie przeczytałeś spodobało Ci się, poruszyło Twoje serce, lub usta do uśmiechu, pozostaw swój komentarz.
Jeśli nie, to kulturalna, konstruktywna krytyka zawsze mile widziana.




TOP