poniedziałek, 30 listopada 2015

Dziecko i pies czyli dobrego, złe początki


Czy każdy, kto choć trochę lubi zwierzęta, nie marzy o tym aby jego dziecko miało przyjaciela? Czworonożnego, kudłatego, merdającego ogonem i przynoszącego patyk na komendę aport? Ja marze i marzyłam zawsze. Sama jako dziecko mając w rodzinie rożne psiaki. Jednego, który towarzyszył nam przez 14 lat pożegnaliśmy w tym roku. Rok wcześniej, jego przyjaciela, który żył lat 10. Jeszcze innego, który odszedł kiedy jeszcze byłam małą dziewczynką, a który odprowadzał nas do szkoły, czekał pod nią na nas, lub sam wracał wcześniej do domu jeśli była brzydka pogoda lub jeśli go ktoś przegonił.
Dodam tylko że do szkoły, wraz z braćmi, jeździliśmy autobusem 4 kilometry. Do dziś się dziwie, skąd on wiedział na którym przystanku wysiąść, a w jaki autobus wsiąść i jak zrobić to na tyle niepostrzeżenie, aby kierowca go nie wyrzucił. My oczywiście nie zabieraliśmy go do autobusu celowo, mieliśmy przykazane aby tego nie robić, robił to bez naszej wiedzy, ukradkiem wskakiwał w ostatniej chwili. Mieliśmy jeszcze innego, a raczej inną, która ciągła nas zimą na sankach i nosiła w zębach bańkę na mleko. Oraz kilka innych, które nie żyły długo, bo wieś to niezbyt bezpieczna przystań, dla zwariowanych szczeniaków, wypuszczających się na samodzielne wojaże. Jedno jest pewne, każdego z tych psów pamiętam doskonale i z każdym mam jakże ważne dla mnie wspomnienia. I o takie wspomnienia walczę teraz dla swojego dziecka.

Nawiasem mówiąc...
Piszę o psach, nie ujmując nic kotom, które również w domu posiadaliśmy licznie, jednak wiejskie koty nie zacieśniają więzi ze swymi chlebodawcami. Na wiosnę często znikają i już nie wracają, a po nich pojawiają się kolejne i tak w kółko. Aczkolwiek pamiętam niektóre z nich doskonale, dzięki ich sprytowi. Dwa z nich, wchodziły w komitywę z wspomnianym wyżej, 14 lat żyjącym z nami psem. Kot wyskakiwał na klamkę, naciskając ją, pies na dole otwierał drzwi łapą. Wchodzili do domu kiedy chcieli. Tak więc myślę, że i kot może być przyjacielem dla naszego dziecka, jeśli tylko mamy do niego serce i podejście. Jednak co do innych zwierząt trzymanych w domu nie mogę się przekonać w żaden sposób, i wiem że znajdę wielu ludzi broniących swoich pupili, ale takie jest moje zdanie. Nie znoszę, i nie rozumiem trzymania zwierząt wszelkiej maści, w domu, w klatkach. Najbardziej królików, chomików, szynszyli i innych ssaków, nie mówiąc już o gadach i tym podobnych. No, chyba tylko rybki w akwarium zrozumiem. Pozostałe przypadki wywołują u mnie dziwne uczucie bezsensowności i niezrozumienia dla właścicieli tych zwierzaków. Nie wyobrażam sobie, że można nawiązać więź z zwierzęciem w klatce, większą niż poczucie odpowiedzialności, że tą klatkę trzeba wysprzątać. Na prawdę, nawet jeśli bierzemy tego chomika na ręce raz w tygodniu, to ciężko, moim zdaniem, go nazwać przyjacielem...


Mino wszystko, wszystkie zwierzęta bardzo silnie wpływają na psychikę dziecka. Ja się skupię jednak na psach. Oczywiście wiadomo, pies to obowiązek dla dziecka, uczy odpowiedzialności, wrażliwości, itp i itd... ale mnie w psim towarzyszu urzeka zupełnie coś innego. Z psem nigdy, ale to nigdy, nie jesteś samotny. Pies gdy jesteś zajęty, zaganiany, masz milion spraw na głowie, cierpliwie czeka, gdy dom jest pełen domowników, jest wtedy milczącym cieniem leżącym na swoim legowisku i obserwującym otoczenie, lecz gdy wszyscy wyjdą, a Ty zostajesz w domu sam, i smutno Ci, bo nie ma nawet do kogo się odezwać, przychodzi on, Twój pies. I nie musisz już mówić sam do siebie, bo mówisz do psa, do Twojego przyjaciela. A pies Ci odpowiada, tak, pies wyczuwa emocje swojego właściciela i wchodzi z nimi w interakcje. Przyzwyczajasz się do niego, że towarzyszy Ci w większości codziennych prozaicznych zajęć, idzie z Tobą po drewno na opał, idzie na spacer, przy oprawianiu kurczaka na niedzielny rosół zawsze czeka aż mu coś skapnie, gdy oglądasz wieczorem telewizor zmęczony, on przychodzi i kładzie głowę na Twoich nogach.  Pies staje się tak naturalnym bytem w twoim życiu, że gdy go zabraknie nie możesz bez niego żyć. I szybko zastępujesz pustkę po nim nowym szczeniakiem, którego starasz się pokochać i nawiązać z nim taką więź jak z poprzednikiem. Uzależniasz się od posiadania psa. Zwyczajnie. Oczywiście, gdy zeżarł Ci 4-tą parę pantofli/kapci w tym miesiącu, to masz go serdecznie dość, ale i tak go kochasz.

Będąc w ciąży wiedziałam, że moje dziecko będzie się wychowywało z psem. Nie straszne mi są alergie i inne bakterie, którymi straszą przeciwnicy tandemu dziecko i pies. Zawsze w naszej rodzinie było średnio dwa psy. Jednak jakieś dwa lata temu straciliśmy jednego, notabene zdechł podczas spaceru ze mną. Bardzo ciężkie przeżycie. Został nam się jeden staruszek. Gdy zaszłam w ciąże, długo się zastanawiałam czy wziąć nowego szczeniaka, i czy dam sobie radę z psem i niemowlakiem. I kiedy jest lepszy czas na szczeniaka? Czy będąc jeszcze w ciąży, czy może jakiś czas po narodzinach dziecka, kiedy oswoimy się już nową sytuacją. Przez bardzo nieszczęśliwy przypadek-wypadek, musiałam zmierzyć się na własnej skórze z dwoma tymi wariantami. Jest jeszcze trzeci wariant. Gdy psa posiadacie już jakiś dłuższy czas, dwa, trzy lata, a nagle pojawia się dziecko. Tego wariantu nie przerabiałam, bo staruszek który był u nas w domu, był wyjątkowym psem i po prostu przeszedł z tą sytuacją do porządku dziennego, a niedługo potem (4 miesiące) odszedł, wiec nie mam wiedzy w tym temacie.

Ale przejdźmy do meritum sprawy. Czyli wariant pierwszy. Bierzemy szczeniaka do domu, gdy jesteśmy jeszcze w ciąży.

Mniej więcej w 7 miesiącu ciąży trafiłam na ogłoszenie o szczeniaku, który po prostu był jak by stworzony do naszej rodziny. Nie wahałam się, jeden telefon i już byłam w drodze po mojego nowego psa. Wszystkie psy które były w naszym domu to kundle, mieszańce zwyczajne, zazwyczaj na zasadzie, mama rasowa, ojciec nieznany. Tak też było tym razem. Każdy kto miał kiedyś szczeniaka wie, że początki są trudne. Jest prawie, jak z noworodkiem, oczywiście jeśli wymagamy w miarę szybkich efektów. Wstawanie w nocy żeby wypuścić psiaka na siku, całonocny pisk, sprzątanie tego z czym nie zdążyliśmy wybiec na trawkę, lub gazetę, jaką kto tam technikę stosuje. No i oczywiście wszystko zgryzione, nie ważne ile dasz zabawek-gryzaków swojemu psu, straty i tak będą. Gdy jako tako już wychowaliśmy naszego szczeniaka, z czystością i oduczaniem gryzienia wszystkiego, żartowaliśmy w domu, że mamy już dość szczeniaków na baaaardzooo długi czas (o losie). Po prostu taka nauka jest bardzo wyczerpująca i bardzo nadszarpująca nerwy. Gdy dziecko przyszło na świat, psiak miał już pół roku, umiał już załatwiać potrzeby na zewnątrz, przychodził gdy się go wołało, wiedział co znaczy nie rusz i zaczynał być ułożonym młodziutkim pieskiem. Dziecko na początku go nie interesowało. Dostał do powąchania stópki Pierworodnego i nie zainteresował się tym zapachem zbytnio. Pies uczestniczył w codziennych rytuałach związanych z dzieckiem. Był zabierany do łazienki na każdą kąpiel, czekał i obserwował co robimy. Chodził za każdym razem na spacer, na smyczy przy wózku. Był przy posiłkach i zabawie. Efekty przyszły szybko i były bardzo miłe. Psiak asystował przy wózku. Gdy tylko wsadzałam Syna do wózka, pies już czekał przy drzwiach czekając na spacer. Gdy zbliżała się pora kąpieli, sam prowadził do łazienki i czekał na swoją kolej, wieczorne mycie pyska. Odprowadzał nas gdy niosłam Syna do łóżeczka. Był bardzo opiekuńczy. Gdy Syn już zwracał uwagę na swojego towarzysza, pies pozwalał mu na wszystko. Tarmoszenie za wąsy, wkładanie paluszków do pyska, wydzieranie zabawki itd... mogłam zostawić ich razem na dywanie bez obaw - oczywiście ukradkiem kontrolując sytuacje. Doszło nawet do tego że psiak bronił wózka, jeżeli dziecko było w środku, a zbliżał się do niego ktoś obcy. Gdy dziecko płakało po przebudzeniu w pokoju na górze, również wiedział o tym wcześniej, niż zareagowała niania elektroniczna. Był też jedynym lekarstwem na wieczorną walkę o zjedzenie kolacji, przy psie nawet kaszka jakoś poszła. Po prostu pies marzenie, i idealna komitywa z dzieckiem.

Tu musimy przejść do wariantu drugiego ponieważ naszego psiaka, nieszczęśliwie potrącił samochód i zginął na miejscu. Na oczach mojego dziecka niestety i mojej mamy. A Syn był już przyzwyczajony do psa w domu. Był już półrocznym dużo rozumiejącym niemowlakiem i gdy tylko zagwizdałam, rozglądał się skąd wyleci jego czworonożny towarzysz zabaw. Nie czekałam więc zbyt długo, żeby nowy pies zawitał do naszego domu. Czyli starszy niemowlak i szczeniak razem w domu.

Gdy bierzesz szczeniaka, mając już siedzącego niemowlaka w domu, musisz liczyć się z znacznie większą ilością uwagi jaką musisz tym dwojgu poświecić niż w pierwszym przypadku. Syn chciał bawić się z psem, a pies z nim, jednak szczeniak zabawę postrzega w formie wyłącznie gryzienia co wiadomo jak się kończy przy kontakcie z dzieckiem. Na prawdę wymagało wielkiej cierpliwości i kosztowało wielu nerwów aby Syn i pies nauczyli się przebywać razem na jednym dywanie. Bez obaw o pogryzienie dziecka, ale i też uduszenie psa. Przejście powtórki z rozrywki (nauka czystości itp) w tak krótkim czasie na prawdę było trudne. W tym momencie nie widzę możliwości aby między Synem a psem wykształciła się taka sama relacja jak w pierwszym przypadku. Zdecydowanie mój obecny pies nie jest psem opiekunem ani psem obrońcą lecz psem towarzyszem. Jest po prostu w tym momencie najlepszym psem kompanem mojego Syna. Nie jest to gorsza relacja, jest po prostu inna, daje inne korzyści. Dzięki psu, Syn się potrafi zabawić i zwyczajnie zajmują się sobą. A ja mogę po prostu poleżeć i na nich popatrzeć lub zerknąć na bloga. 

Podsumowując, jeżeli przygarniesz szczeniaka będąc jeszcze w ciąży, a dziecko pojawi się w waszej rodzinie gdy piesek będzie już lekko ułożony, istnieje duże prawdopodobieństwo że pies obserwując Was, jak opiekujecie się niemowlęciem, jak jesteście delikatni i spokojni przy dziecku, przejmie Wasze zachowania i będzie traktował dziecko bardzo opiekuńczo. W takim przypadku wykluczasz element zazdrości u psa, który może pojawić się gdy jest on starszy, dorosły i nauczony do bycia waszym jedynym "dzieckiem". Będąc nadal szczeniakiem, uczy się świata i uznaje że dziecko które się pojawiło jest naturalnym elementem w jego życiu, a nie intruzem który pojawił się nagle, po latach sielanki. Gdy przygarniasz szczeniaka gdy dziecko jest już starszym niemowlakiem musisz liczyć się z ogromem pracy jaki cię czeka. Jednak efekty są wspaniale, a dziecko z psem rozwija się niesamowicie szybko. U nas pies był głównym motorem napędowym do podjęcia raczkowania. Jednym słowem, polecam. Polecam wszystkim którzy kochają zwierzęta i posiadają trochę cierpliwości i samozaparcia. Bo warto.



Mikuś, Kropka, Aza, Cezar, Nero, Bruno, Major <3

5 komentarzy:

  1. Mój pies razam z moją Bestyjką często się bawią razem, ale muszę w tym bezpośrednio uczestniczyć i reagować bo mój pies nie pozwala sobie pociągnąć za ogon, łapę itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na prawdę żadnemu psu w 100 % nie możemy zaufać, zwłaszcza w kontakcie z niemowlakiem i nigdy nie zostawiam dziecka całkiem samego z psem, mam ich w zasięgu wzroku. Dopiero gdy dziecko jest starsze i rozumie że pies też czuje i nie można go szarpać bez powodu taki kontakt jest możliwy, tak myślę przynajmniej :)

      Usuń
  2. Różnie to bywa z tymi pieskami. Zależy też od charakteru zwierzaka. Pies moich rodziców był oswajany z naszą córką od początku, mama nawet przyniosła mu ubranka ze szpitala do powąchania i pieluchę. Robiliśmy wszystko co się radzi rodzinom, w którym pojawia się dziecko a wcześniej był pies... I nic! Nasz Power, bo tak się wabi, cały czas nie rozumie że to maluch, skacze na małą, albo warczy, jak ona wariuje. Jest niebezpieczny, duży, więc zaczęłam go na wszelki wypadek izolować. Chociaż mała go uwielbia. Posiłki przy nim, tak jak napisałaś, inaczej smakują, przy tym jak on biega, Blanka śmieje się zawsze najgłośniej jak umie, wprost się chichra... :D Szkoda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy pies jest w stanie żyć w zgodzie z ruchliwym niemowlakiem :) Dlatego moim zdaniem, tak jak pisałam, łatwiej jest nauczyć psiaka życia z takim małym dzieckiem, gdy jest jeszcze szczeniakiem w momencie pojawienia się nowego członka rodziny :) Myślę, że gdy Blanka trochę podrośnie, to Power będzie jej ulubionym towarzyszem zabaw :)

      Usuń
  3. My mamy dwa pieski w domu jeden ma 5 lat drugi rok. Za pól roku pojawi się u nas dzieciątko i zobaczymy co to będzie. Zazdrość na pewno ale oby się przerodziła w miłość od pierwszego wejrzenia

    OdpowiedzUsuń

Jeśli to, co właśnie przeczytałeś spodobało Ci się, poruszyło Twoje serce, lub usta do uśmiechu, pozostaw swój komentarz.
Jeśli nie, to kulturalna, konstruktywna krytyka zawsze mile widziana.




TOP